Wtorkowa decyzja rezydentów Wyspy Miłości o eliminacji Moniki i Pawła rozwścieczyła nie tylko samych zainteresowanych, ale i wiernych fanów programu, według których to Damian i Beata bardziej zasługiwali na to, aby pożegnać się z hiszpańską willą. Rozgoryczenia nie krył także bliźniaczy brat Pawła - Piotr, który pobłażliwie nazwał pozostałych bohaterów show "fałszywymi mordami".
Swoje trzy grosze w sprawie postanowiła wtrącić także Monika. Początkowo nikt nie wierzył w uczucie, jakim dziewczyna miała rzekomo obdarzyć swojego wyspiarskiego partnera, jednak zdaniem wizażystki odejście z Love Island to dopiero początek ich pięknej relacji. Zranione dziewczę nie omieszkało także podzielić się kilkoma opiniami na temat ludzi, którzy zafundowali jej bilet powrotny do Polski.
Z Pawłem zaczęło się przypadkowo, ale trwa do teraz i nikt nas nie powstrzyma przed walką o dobry klimat! Dzięki Pawłowi zrozumiałam, że byłam często zbyt naiwna i za dobra dla ludzi, którzy są jak bezwzględne hieny. Taki facet w życiu to prawdziwy doradca i "zdejmowacz klapek z oczu” (nie bez powodu dostał miano "dziadka do orzechów"). Obiecuję sobie i życzę wszystkim - bądźmy ostrożni na ludzi, których poznajemy, i z którymi przebywamy - zaapelowała Monika.
Przypomnijmy: Piotr z "Love Island" podsumowuje uczestników: "To nie wyspa miłości, to wyspa FAŁSZYWYCH MORD"
Rozgoryczenie Kozakiewicz nie dziwi, biorąc pod uwagę, że jedną z osób, które zadecydowały o ukróceniu jej przygody z programem była Sylwia - partnerka Mikołaja, uważająca się za najbliższą przyjaciółkę Moni.
W swoim instagramowym wpisie aspirująca celebrytka zaznaczyła także, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, jeżeli chodzi o Love Island. Na tę chwilę jednak musi się skoncentrować na prozie dnia codziennego, ponieważ wielotygodniowy pobyt w Hiszpanii zaowocował w jej przypadku... nieopłaconymi rachunkami za prąd.
Będziemy jeszcze z Wami wspominać , opowiadać i śmiać się do łez, ale najpierw... to ja muszę opłacić rachunki, bo mi prąd odcięli.